Budapeszt – czyli na trasie realizacji projektu edukacyjno – podróżniczego „Zwiedzamy stolice Europy”

Z inicjatywy pani Sylwii Przejczowskiej, Agnieszki Talik i Katarzyny Gracjasz powstał projekt edukacyjno – podróżniczy „Zwiedzamy stolice Europy”, którego celem jest rozwój umiejętności współpracy, krytycznej oceny, argumentacji, a także stwarzanie możliwości doświadczania poczucia tożsamości narodowej w kontekście obcowania z inną kulturą. Warto podkreślić, że projekt w tym względzie stanowi konstruktywne dopełnienie podstawy programowej oraz szkolnego programu wychowawczo – profilaktycznego oraz pozwala „wyjść z ławki” na rzecz praktycznego działania.

DZIEŃ I

Budapeszt przywitał nas słonecznie i ukazał zróżnicowane oblicze. „DualizM” zawarty w samej nazwie dla określenia dwóch ośrodków tworzących dziś stolicę Węgier: Buda i Peszt potwierdził nasze pierwsze wrażenie wyrażające się w przekonaniu, że jest to miasto pełne kontrastów. Przeszłość miesza się z nowoczesnością, a historia zatopiona w sztuce nie pozwala zapomnieć   o madziarskim pochodzeniu. PLAC BOHATERÓW pozwolił nam odczuć węgierski patos wyrażony Pomnikiem Milenijnym symbolizującym tysiąc lat istnienia państwa węgierskiego. Archanioł Gabriel ze Świętą Koroną i podwójnym krzyżem, kolumnada z rzeźbami 14 węgierskich władców, alegoryczna wizja wojny wyrażona dynamicznym ujęciem koni, kamienna płyta z napisem „Höseink emlèkère” („Pamięci bohaterów”) stanowi piękne dopełnienie przestrzeni między Muzeum Sztuk Pięknych a gmachem Hali Wystawowej. O dawnym czasie przypomina także Park Miejski z bajecznymi platanami, SZECHENYI FÜRDO (jeden z największych w Europie kompleksów basenowych) oraz ZAMEK VAJDAHUNYAD łączący elementy różnych epok i stylów dla upamiętnienia tysiąca lat węgierskiej wrchitektury. To jednak nie koniec pierwszego dnia … Dla kontrastu na naszej drodze stanęły dwa zachwycające miejsca: Muzeum Etnograficzne             z imponującą przestrzenią, widokami na całą stolicę oraz Dom Muzyki Węgierskiej wokół którego rozwieszone są uszy wskazujące na muzykę natury. Instytut Goethego, Pałac Dreschlera, Plac Oktogon, Bazylika św. Stefana… tyle za nami, a jeszcze wiele przed nami

 

AHOJ! PRZYGODO!

 

 

DZIEŃ II

…podróży po Budapeszcie wypełniła pozytywna energia, zapach jesiennych platanów, smak lokalnej kuchni i zapadające w pamięci widoki Historyczny spacer rozpoczęliśmy od Góry Zamkowej stanowiącej jądro historycznej Budy. Kościół Macieja, czyli najsłynniejsza budapesztańska świątynia nazywana powszechnie nie imieniem świętego patrona, a króla Macieja Korwina, który ją przebudował, kolejny raz ukazała zlepek różnorodnych stylów architektonicznych. Zaciekawiła także bogatymi zbiorami sztuki sakralnej i „prawie” pozwoliła dotknąć sklepienia. Nie mogliśmy również odmówić sobie zdjęcia na tle bajkowej, neoromańskiej Baszty Rybackiej pełnej wieżyczek i arkad z obszernym tarasem widokowym, z którego rozpościera się panorama Pesztu. Z wizytą dotarliśmy także do Pałacu Sándora, klasycystycznego gmachu pełniącego funkcję siedziby urzędu oraz rezydencji Prezydenta Republiki Węgier. Warto wspomnieć, że burzliwa historia tego budynku obfituje  w wiele dramatycznych momentów. Jednym z nich jest samobójstwo premiera Pála Telekiego, który w nocy z 2 na 3 kwietnia 1941 r. odebrał sobie życie na wieść o wkroczeniu sojuszniczych wojsk niemieckich na terytorium Węgier w drodze do Jugosławii. Poznaliśmy również najskrytsze tajemnice Zamku Królewskiego, który płonął ponad 30 razy, a z obszernego tarasu, z konnym pomnikiem księcia Eugeniusza Sabaudzkiego, napawaliśmy się panoramą stolicy. Historia św. Gellérta przeniosła nas na wznoszące się stromo nad Dunajem wzgórze, na którym Cytadela, Pomnik Wolności, Kościół Skalny z polskimi akcentami (św. Jadwiga, bł. Euzebiusz, Częstochowska Madonna) kolejny raz pozwalają zrozumieć, że człowiek ulega historii. Z tego względu nie mogło zabraknąć wizyty w gmachu Parlamentu onieśmielającego swoim monumentalizmem i podrożą w czasie do „belle époque”. Architektem był Imre Steindl, który zmarł kilka tygodni po przeniesieniu tu na stałe obrad zgromadzenia narodowego. Przed Parlamentem znajduje się Plac Lajosa Kossutha (przywódcy rewolucji węgierskiej 1848r.) symbolizujący węgierską państwowość – to tutaj 25 października 1956 r. odbyła się najbardziej krwawa demonstracja polityczna, w czasie której pracownicy Wydziału Bezpieczeństwa Państwa (ÁVH) otworzyli ogień do pokojowo manifestującej ludności. Ciekawy jest także Plac Wolności z kontrowersyjnym pomnikiem ku czci żołnierzy radzieckich poległych w czasie walk o Budapeszt – w końcu to miasto kontrastów … Nie można nie wspomnieć o pięknych mostach: Most Łańcuchowy im. Széchenyiego („Najlepszego z Węgrów”), Most Elżbiety, Most Wolności, Most Małgorzaty, Most Petöfiego oraz Most Rákócziego, które w czasie nocnego rejsu po Dunaju zachwyciły nas światłem i kolorytem łączącym dwa brzegi jednej stolicy

Ps Nie zabrakło też coś dla ciała…- ulica Väci, pełniąca funkcję głównego, turystycznego deptaku Pesztu, pozwoliła nam na rozkoszowanie się stylowymi kawiarniami, butikami, straganami z ludowymi rękodziełami i pamiątkami

Zdecydowanie był to DOBRY DZIEŃ

 

 

DZIEŃ III

…skoncentrował się na Wyszehradzieleżącym na północ od Budapesztu, gdzie w Zamku Wyszehradzkim w wieku XIV król Polski, Czech i Węgier spotykali się, by m.in. rozstrzygnąć spór Polski z Zakonem Krzyżackim o przynależność Pomorza do Polski. Warto wspomnieć, że podczas panowania króla Karola Roberta z dynastii Andegawenów w roku 1323 Wyszehrad stał się stolicą Węgier i utracił tę rolę dopiero po najeździe tureckim, gdy zamek wraz z miasteczkiem zostały zniszczone po dwukrotnym oblężeniu w latach 1529 i 1543. Ponadto miejsce jest to szczególne dzięki topograficznemu usytuowaniu – widok na Zakole Dunaju, królową europejskich rzek snującą się leniwie środkiem szerokiej doliny nie pozwala o sobie zapomnieć. Zdecydowanie można stwierdzić, że urokliwa panorama z wyszehradzkiej wieży pozwala poczuć spełnienie po trzydniowej wędrówce

Wszystkim uczestnikom wycieczki i zaangażowanym w jej organizację DZIĘKUJĘMY za czas przepełniony rozmową, zaufaniem, śmiechem i zrozumieniem.

Do następnego spotkania gdzieś…na trasie

Facebook